Po biblijnym potopie Arka osiadła na szczycie góry Ararat. W okolicy nie było żadnego równie wyniosłego wzniesienia. Dziś Ararat jak magnes przyciąga wszystkich podróżujących po Armenii.
a
Ta święta góra jest tak magnetyczna, tak mistyczna, niezwykła, że – niezależnie od wiary czy wyznania – człowiek jest pod jej głębokim wrażeniem. Nic dziwnego.
Jak oznajmia pismo, po 150 dniach arka osiadła na górach Ararat. Poziom wody obniżał się dalej i po około 70 dniach ukazały się szczyty gór. Noe wypuścił kruka, który „wylatywał i zaraz wracał, dopóki nie wyschła woda na ziemi” (Rdz 8,7). Potem Noe wypuścił gołębicę, która jednak wróciła, gdyż nie znalazła suchego lądu. Po siedmiu dniach Noe znowu wypuścił gołębicę, a ona wróciła niosąc w dziobie świeży listek oliwny, był to znak, że wody opadły. Noe poczekał następne siedem dni i wypuścił gołębicę raz jeszcze, a ona już nie wróciła. Wtedy Noe opuścił arkę wraz z rodziną i zwierzętami.
Ararat leży w sercu Wyżyny Armeńskiej pomiędzy jeziorami Wan i Sewan. Niegdyś było to serce historycznej Armenii, a wulkaniczny masyw Araratu był jej duszą. Dziś święta góra Ormian, opiewana przez poetów, widniejąca w herbie i na pieczątkach, jakie stawiają celnicy na granicy, nie dość, że jest za granicą, to jeszcze we wrogim kraju. Granica z Turcją jest zamknięta. Narody dzieli rzeź Ormian z czasów I wojny światowej, podczas której wymordowano półtora miliona Ormian.
Ararat trafił do Turcji za sprawą bolszewików, którzy zajęli Armenię w 1920 roku. Za Ararat Rosja Radziecka dostała gruzińską dziś Adżarię. To była dla Ormian krzywda, którą rozpamiętują do dziś. Zresztą, trudno jej nie rozpamiętywać, skoro skalna ściana Araratu góruje nad tym małym państwem, i jest widoczna niemal z każdego miejsca w stolicy. Ormianie patrzą na niego ze smutkiem i tęsknotą. A turyści, kiedy raz zobaczą śnieżny szczyt gdzieś między blokami Erewania, już zawsze będą wypatrywać przyciągającej jak magnes świętej góry.
Ararat znajdziemy w Armenii wszędzie. W nazwie słynnego koniaku, w nazwach hoteli i restauracji, na pocztówkach, plakatach, graffiti na murach. A przede wszystkim w sercu każdego Ormianina. Bo choć fizycznie jest dla nich niedostępny, to każdy i tak ma go w sercu.
Skąd najlepiej obserwować masyw Araratu?
Najlepiej wybrać się do Chor Virap – klasztoru na granicy z Turcją. Stamtąd najlepiej widoczna jest potęga Araratu, który składa się z dwóch szczytów: Wielkiego – 5137 m n.p.m. i Małego Araratu – 3896 m n.p.m. Wyższy wierzchołek wznosi się ponad 4400 metrów względem otaczających górę równin – to więcej niż w przypadku Mount Everestu.
Można także wyjechać na punkt widokowy nad Erewaniem – pod pomnikiem Matki Armenii. Widać stamtąd miasto z ogromnym masywem Araratu w tle.
Na zachód słońca warto wybrać się na szczyt centrum sztuki Kaskada. Można tam wjechać ruchomymi schodami, na poszczególnych poziomach prezentowana jest sztuka nowoczesna. Na Kaskadzie są schody i ławeczki, na których można usiąść i delektować się zachodem słońca.
Mauzoleum Ludobójstwa Ormian – monumentalne miejsce pamięci na wzgórzu z iglicą i wiecznym ogniem, a także nowoczesną, dostępną bezpłatnie ekspozycją na temat tej tragicznej karty w historii Armenii. Z przestronnego tarasu rozciąga się widok na Ararat, a telefony łapią sieć z Turcji.
Matenadaran – z tarasu przed Muzeum Manuskryptów widać szeroką perspektywę przecinającej miasto Alei Mesropa Masztotsa z Araratem.