Jak i gdzie mówić dzieciom o wojnie, żeby wychować człowieka dzielnego, ale świadomego skutków używania przemocy? Mamy w Liverpoolu takie miejsce – zbombardowany kościół św. Łukasza.
Liverpoolczycy na kościół św. Łukasza mówią „bombed-out church” czyli zbombardowany kościół. Rzeczywiście, choć z daleka wydaje się być pięknym przykładem angielskiego neogotyku, to z bliska widać, że ze wspaniałej budowli pozostałe same mury. Gdy wejdziemy do środka, w dawnej kruchcie jest mała „Zbombardowana kawiarenka”, a w nawie głównej, pod chmurką, jest przestrzeń na wystawy i koncerty. To miejsce pamięci po najstraszniejszej nocy w niemal tysiącletniej historii miasta.
Tuż po północy 6 maja 1941 roku nad miastem pojawiły się niemieckie bombowce. Piloci przechytrzyli obronę przeciwlotniczą i zbombardowali Liverpool – największy port na zachodnim wybrzeżu Anglii kluczowy w bitwie o Północny Atlantyk. W akcji wzięło udział aż 681 bombowców Luftwaffe. Samoloty zrzuciły 2315 bomb. 40 procent miasta legło w gruzach. Całe kwartały wyglądały jak Warszawa po Powstaniu w 1944 roku. Zginęły cztery tysiące ludzi. Spłonęło największe angielskie Chinatown, gęsto zaludniona dzielnica tuż przy dokach, które były głównym celem ataku. Bomby spadały też na dzielnice willowe i osiedla mieszkaniowe. W pożarze zgorzał też – to jeden z gorzkich paradoksów tej wojny – dom Aloisa Hitlera – mieszkającego w Liverpoolu brata niemieckiego dyktatora.
Zniszczony został podczas nalotu kościół św. Łukasza, który stał na skraju dzielnicy chińskiej i centrum. W okolicy mieszkało wielu lekarzy, których patronem był św. Łukasz. Kościół ukończono w 1832 roku, a powstał na gruncie podarowanym gminie luterańskiej przez Dwunastego Earla Derby, lorda Edwarda Smith-Stanleya. Po wojnie zastanawiano się nad wyburzeniem ruin świątyni, ale w akcie donacyjnym arystokraty wyraźnie była zaznaczone, że w tym miejscu może powstać tylko kościół, a tych po wojnie było aż nadto, bo wielu mieszkańców po zniszczeniu miasta przeprowadziło się gdzie indziej. Dyskusje co robić trwały kilka dekad. W końcu pozostawiono zniszczony budynek tak jak jest, ograniczając się do niezbędnych prac zabezpieczających.
Dziś w środku obejrzymy wystawę dokumentującą cierpienia ludności cywilnej podczas wielkich nalotów na miasta. Są zdjęcia z Hiroszimy, Drezna, Wielunia, Liverpoolu, Normandii. Niektórych może oburzać zrównanie narodów agresorów z narodami ofiar. Ale właśnie taki jest morał – na wojnie cierpią głównie cywile, po obu stronach konfliktu.