Home Emigracja Szkoła rodem z Harry'ego Pottera

Szkoła rodem z Harry'ego Pottera

by Sergiusz Pinkwart

Nie mogę się doczekać końca tygodnia. Po pierwsze, cieszę się, że jak co tydzień, dojedzie do nas Magda i będziemy wreszcie razem. Ale jest jeszcze jedna rzecz, na którą warto czekać. To szkolny biuletyn, który przemawia do nas językiem Harrego Pottera.

Pamiętacie atmosferę Hogwartu? Lekko wyniosłych nauczycieli, którzy traktowali uczniów ze starannie maskowanym pobłażaniem, a rodziców ze sztuczną atencją, podkreślając ich obowiązki i swoją wyższość…

Wili w każdy ostatni dzień tygodnia, po zajęciach, wręcza mi wydrukowany na kartce A4, najnowszy numer „Kuriera Szkolnego”. Znajdują się tam wiadomości statystyczne, dotyczące frekwencji w poszczególnych klasach (jeśli spada poniżej 97%, to tabelce towarzyszy komentarz przypominający o konieczności systematycznego przychodzenia na zajęcia). Jest też lista „gwiazd miesiąca” – najlepszych uczniów od poziomu przedszkola aż do szóstej klasy, którzy znaleźli uznanie grona pedagogicznego.

To dość idiotyczne, ale zawsze z drżeniem serca patrzę na wyniki grupy mojego syna: N-am (przedpołudniowej grupy przedszkolnej), choć przecież wiem, że Wili jest łobuzem i na żadną „gwiazdę tygodnia” liczyć nie ma co. Pozostaje kibicować „naszym” i cieszyć się z sukcesów Kornelii (zerówka), Nikoli (4 rok) i Mai (5 rok). Oczywiście nie znam tych dzieciaków, ani ich rodziców, ale jestem dumny, że polskie (sądząc po nazwiskach) dzieci są szkolnymi „gwiazdami”.

Mrs Gough – dyrektorka naszej szkoły, przemawia z kart kuriera „Monksdown News” łagodnie, ale stanowczo: UNIFORM – krzyczy jeden z nagłówków. Czyli będzie o mundurkach. „Dzieci prezentują się doskonale w swoich nowych mundurkach – pisze pani dyrektor. – Ale zauważyłam, że niektórzy uczniowie nie noszą odpowiednich, czarnych butów. Proszę, aby to było skorygowane”. Skorygowane? Jak można skorygować buty? Chyba u szewca. Ale przecież wiem o co chodzi… No nic, jedziemy dalej.

Poniżej znajduje się komunikat o zbliżającej się wycieczce drugiego roku do Muzeum Liverpoolu i przypomnienie, by rodzicie nie zapomnieli wyposażyć swoich dzieci w pięć funtów opłaty (koniecznie do rąk własnych nauczyciela w kopercie), oraz w „pożywny i zdrowy pakiet lunchowy”.

Sporo miejsca zajmują komunikaty o sukcesach sportowych, naukowych i społecznych uczniów i nauczycieli. „Gratulacje dla uczniów piątego i szóstego roku, którzy doskonale reprezentowali naszą szkołę na konferencji Fair Trade na Uniwersytecie”, „Wybornie sprawiły się dzieci z naszej szkoły, które tak godnie zaprezentowały się na biegu przełajowym w Waventree w zeszły weekend”. „Nasz zespół podczas charytatywnego „poranka z ciastkiem i kawą” zebrał budzącą szacunek kwotę 234 funtów, a więc możecie sobie wyobrazić ile ciasteczek zostało zjedzonych! Bardzo dziękujemy Pani Hayes za przygotowanie tego wydarzenia i szczere gratulacje dla wszystkich uczestników”.

No i koniecznie na koniec złota myśl Pani Dyrektor. Po angielsku brzmi jakoś godniej, niż po polsku, więc nie będę tłumaczył:

„Teach me, I forget. Show me, I remember. Involve me, I understand”. Best wishes – Mrs Gough

Related Articles

1 comment

Dobra zmiana 6 lutego 2017 - 18:15

[…] starszym wieku, i przeżyły wiele złego, zanim zaadaptowały się w szkole i złapały język. Do nursery Wili trafił z rówieśnikami urodzonymi na Wyspach i choć na początku było mu trudniej, po […]

Reply

Leave a Comment