Jesień to w Europie Środkowej najpiękniejsza pora roku. Leśne łąki pokrywa dywan wrzosów. Liście drzew mienią się od kolorów, a pogoda najczęściej wciąż dopisuje. Zamiast w weekendy siedzieć w domu, warto ruszyć w rodzinną podróż. Oto nasze 5 pomysłów na jesienny weekend z dzieckiem.
1. Bieszczady
Nocami bywają już przymrozki, więc namiotowi ‚hardcorowcy” i ciepłolubni wczasowicze w większości wyjechali. Dzięki temu Bieszczady znów, jak za złotych czasów Edwarda Stachury, są oazą ciszy i dzikiej przyrody. Przy dobrej pogodzie możesz jeszcze bez problemu wybrać się na Tarnicę, na Połoninę Wetlińską czy Caryńską. Ale jeśli jesteś z dziećmi to nie ma sensu nastawiać się na długie piesze wędrówki. Jak się uda dojść tylko do Chatki Puchatka to też dobrze. Będziesz mieć więcej czasu, by powłóczyć się samochodem po Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej. To całodniowa wycieczka liczącą 147 km „drogą stu zakrętów i tysiąca widoków”. Zaczynamy w Lesku, zwanym „bramą Bieszczad”. W Baligrodzie dzieciaki mogą zobaczyć czołg „Czterech Pancernych” czyli T-34, który stoi tu na kamiennym cokole. Jadąc dalej odwiedzisz Cisną, gdzie możesz wpaść do słynnej „Siekierezady” – legendarnego baru, który wygląda jak plan zdjęciowy do horroru. Na przełęczy Przysłup jest centrum turystyczne i stacja kolejki wąskotorowej. Droga wspina się serpentynami do Wetliny, a potem na przełęcz Wyżną (872 m n.p.m.).
To najlepszy na całej trasie punkt widokowy. Liściaste lasy w jesiennej szacie prezentują się tu najszykowniej. W Ustrzykach Górnych możesz zjeść obiad, bo to połowa Wielkiej Pętli. W karczmie „Bieszczadzka Legenda” pooddychasz hipisowską atmosferą lat siedemdziesiątych i ruszysz do Chmielu, gdzie pyszni się wspaniały kościół – dawna cerkiew, która „zagrała” w filmie „Pan Wołodyjowski” (miała być spalona na potrzeby filmu, ale udało się ją uratować). A tuż przy kościółku jest zadziwiająca płyta nagrobna z XVI w. w języku starocerkiewnosłowiańskim. Przeprawiasz się przez San, który tu jest górskim, rwącym potokiem i przez Lutowiska dotrzesz do Ustrzyk Dolnych. To już kurort na miarę niemal Zakopanego. Stąd już prostą drogą wrócisz do Leska.
2. Dolna Saksonia
Jeżeli mieszkasz w zachodniej Polsce, to dojazd do okolic Hamburga może zająć niewiele więcej, niż do Lublina. A Dolna Saksonia to rozległe wrzosowiska, malownicze małe miasteczka ze średniowiecznymi, cukierkowymi starówkami i fantastyczne parki rozrywki, które są marzeniem każdego dziecka od 2 do 102 lat.
Gdy byliśmy tam z trzylatkiem, największe wrażenie zrobił na naszym dziecku Park Safari, gdzie samochodem przejeżdżasz trasę prowadzącą przez wybieg dzikich zwierząt z pięciu kontynentów. Żyrafy, które wsadzały ciekawskie łby do wnętrza samochodu, były absolutnym hitem. Przypuszczam, że jeśli teraz pojedziemy do Dolnej Saksonii, to Wili oszaleje na punkcie Heide Parku. To wesołe miasteczko zaprojektowane z amerykańskim rozmachem. Rollercoastery, karuzele, diabelskie młyny, domy strachu, rafting po górskiej rzece, czy oblewanie się wodą z armatek (jedni z brzegu, drudzy z pokładu pirackich statków).
A można jeszcze pojechać do ciekawego Wolfcenter, gdzie podglądamy życie wilków. Albo do Hameln – pięknego, spokojnego (dziś) miasteczka, którego mury były świadkami horroru z XIII wieku – historii o Szczurołapie, który zaczarował i porwał wszystkie mieszkające tam dzieci. Nie ma lepszego miejsca na świecie, gdzie można dziecku uświadomić czym grozi samowolne oddalanie się od rodziców. Tak nam się przynajmniej wydawało. Ale Wili właśnie tam nam uciekł i szukaliśmy go pół godziny. To był prawdziwy horror.
3. Słowenia
Z krajów dawnej Jugosławii Słowenia jako pierwsza ogłosiła niepodległość, a wojna, trwająca zaledwie kilka dni, nie zniszczyła kraju, ani nie przeorała mentalności obywatelom – tak jak to się stało w Chorwacji, Serbii, czy Bośni. Dlatego Słoweńcy słusznie cieszą się opinią najpogodniejszych Słowian Południowych. Wszędzie widać austro-węgierskie ślady, połączone z włoskim smakiem. Jesień to czas zbiorów: najpierw w winnicach, a potem w gajach oliwnych. Alpejskie Podhale mieni się setką kolorów liściastych lasów. Riwiera na Istrii i wokół portu Koper wciąż kusi lazurem ciepłego Adriatyku, a całkiem blisko (w Słowenii wszystko jest „całkiem blisko”) możesz eksplorować jaskinie krasowe, takie jak Postojną, albo zwiedzać unikalny na skalę światową Zamek Predjama, czy pamiątkę z partyzanckich czasów II Wojny Światowej – ukryty w górskim wąwozie polowy szpital – Franja, który wygląda jak plan filmowy.
4. Mazury Garbate
Polski biegun zimna – jak na daleką północ przystało, jako pierwszy wpada w szpony jesieni. Ale to akurat zaleta. Puszcza Romincka, na wschód od Gołdapi, mieni się jesienią feerią barw, a najczystsze powietrze w Polsce pachnie borowikami i sękaczem. Jeżeli szukasz miejsca do rodzinnego odpoczynku na weekend na łonie natury, to bezkonkurencyjne jest gospodarstwo agroturystyczne Trzy Świerki w sercu Mazur Garbatych. To jedno z tych miejsc, do których wraca się chętnie nawet, jeśli zjeździło się cały świat i widziało wszystkie cuda.
5. Lubuskie
Nasz największy polski region winiarski jesienią ma swoje „pięć minut”. Od Bolesławca, przez Szprotawę, po Zieloną Górę, w małych winnicach wre ruch. Ale zjeżdżają tu nie tylko miłośnicy szlachetnych trunków. To też zaczarowana kraina zapomnianych pałaców (jak nasz ulubiony Pałac Wiechlice), dzikiej przyrody i historycznych bitew. Warto przejechać się szlakiem napoleońskim, albo zejść pod ziemię do sieci korytarzy i bunkrów Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, który miał chronić Trzecią Rzeszę przed atakiem Polaków. Ale to nie Polacy napadli na hitlerowskie Niemcy w 1939 roku. A gdy w 1945 roku front szedł ze wschodu na zachód, bunkry MRU nie były żadną przeszkodą dla Armii Czerwonej. Dla małych i dużych chłopców podziemne miasto Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego to fantastyczne miejsce na weekend, gdzie historia styka się z przygodą.
1 comment
Czas z dzieckiem jest bardzo ważny, dlatego w okresie ferii zimowych, staramy się zawsze wyjeżdżać całą rodziną. w przyszłym roku zdecydowaliśmy się na wyjazd rodzinny z https://portaski.pl/