Home POLSKAPodróże po Polsce Bielsko-Biała: 15 miejsc, które musisz zobaczyć

Bielsko-Biała: 15 miejsc, które musisz zobaczyć

by Sergiusz Pinkwart

Obiecywaliśmy sobie już parę razy, że Bielsko-Biała będzie naszym następnym celem wyjazdu. Skusiła nas intrygująca historia i góry, które zaczynają się tuż za miastem.

Chyba każdemu w Polsce Bielsko-Biała kojarzy się z fabryką samochodów i filmami animowanymi. Ze mną nie było inaczej. Miałem niecały miesiąc, gdy w czerwcu 1973 roku z Fabryki Samochodów Małolitrażowych wyjechał pierwszy fiat 126p. A na 18 urodziny dostałem od rodziców kluczyki do własnego „Malucha” (no dobrze, tato kupił go okazyjnie dla siebie, ale jak się okazało, że odpala tylko „z dwójki”, bo rozrusznik nie działa, to podarował go swemu pierworodnemu, czyli mnie). Kilka lat wcześniej w soboty wieczorem siadałem przed telewizorem (najczęściej u babci), żeby obejrzeć Dobranockę – przygody Bolka i Lolka. Za Reksiem nie przepadałem – był dla mnie zbyt grzeczny. Za to rysunkowe „Porwanie Baltazara Gąbki” z czarnym charakterem – Szpiegiem z Krainy Deszczowców, uwielbiałem. Wszystkie te filmy powstały w studiu „polskiego Disneya” w Bielsku-Białej. Ale choć od mojego rodzinnego Zakopanego to w zasadzie „rzut beretem” to nigdy tam nie dotarłem. I mam wrażenie, że miasto Bielsko-Biała na mnie czekało, aż do 2018 roku.

bielsko biała

Mały podróżnik spogląda na miasto z góry.

W ostatnich latach sporo jeździmy po Polsce. Ale mało jest miast, które podczas spaceru wciąż przenoszą nas poprzez epoki. W Bielsku-Białej możemy poczuć się jak w „starej, dobrej CK monarchii”, gdzie secesja i solidna habsburska architektura stanowią perfekcyjną oprawę dla cukierni, w której eleganckie towarzystwo popija wiedeńską kawkę Julius Meinl. Ale tuż obok znajdziemy kamienice robotnicze z pierwszej połowy XX wieku. Trochę dalej całe kwartały naznaczone PRL-em w jego późnym wydaniu. Jakieś obwieszone reklamami pawilony z lat ’90. I jak już mamy się skrzywić, to zza zakrętu wychyla się neorenesansowy ratusz, perła architektoniczna z przełomu epok.

No i są wspaniałe góry z dziesiątkami szlaków turystycznych dla całej rodziny. Tuż za miastem. I wszędzie cała masa rowerzystów, którzy śmigają na swoich „góralach”. (O tym jak wygląda wejście na najwyższy szczyt Beskidu Małego z Bielska-Białej przeczytasz TUTAJ).

Szlaki górskie zaczynają się tuż za granicami miasta.

Naszym celem było pokazanie Bielska-Białej pięcioletniemu synkowi. Dlatego tę listę bielskich hitów ustawiamy nie w kolejności zwiedzania, a kierując się tym co najbardziej podobało się Wilemu. To pierwsza dziesiątka. Następna piątka, to z kolei nasze typy. U małego dziecka, ze zrozumiałych względów, nie będą wysoko na liście. Ale Bielsko-Biała to fascynujące, wielokulturowe miasto dla całej rodziny, które warto dziecku pokazać i wytłumaczyć.

Numer 1: Bielski rynek z Neptunem

Zabawa w miejskiej fontannie. Wili mógłby tu spędzić cały dzień.

Śląskie Bielsko przez całe wieki dominowało nad małopolską Białą, a tutejszy ryneczek nie różnił się specjalnie od swoich braci – od Renu po Wisłę. Myśleliśmy, że przejdziemy szybko, cykając fotkę stojącemu na środku placu Neptunowi i pójdziemy dalej. Ale Wili zachwycił się 15-metrową, wartką sztuczną rzeką, która płynie po rynku od fontanny po kwadratową planszę z makietą starówki.

Rynek to bardzo zabawne miejsce, według pięciolatka.

Nasz syn z entuzjazmem przyłączył się do bandy miejscowych łobuzów i już po chwili brodził w płytkiej wodzie. Łobuziaki pochlapały się i pobiegły dalej, a Wili bawił się w wodzie dobre pół godziny. Dzięki temu odkryliśmy przy rynku kawiarenkę, która stała się dla naszego synka hitem numer dwa.

Mocny Srebrny Medal: kawiarnia „Jednorożek”

Narożna kawiarenka z najlepszymi lodami w mieście.

Umiejscowiona w rogu rynku, przy malowniczej ulicy Podcienie 2, serwuje fantastyczną kawę, a przede wszystkim doskonałe rzemieślnicze lody własnej produkcji. Kawiarnia Jednorożek przy bielskim rynku działa tylko sezonowo, do września, jesienią i zimą zajmując się produkcją lodów do lokali w całej Polsce.

Pełen relaks w śródziemnomorskim stylu.

Ale teraz mogliśmy zjeść „najlepsze lody w życiu” – jak twierdzi Magda, i odpocząć na wystawionych na słoneczku leżakach. Bajka!

bielsko biała ulica podcienie

Klimatyczna ulica Podcienie przy Rynku.

Trzecie miejsce: Park Linowy Dębowiec

Park Linowy Dębowiec

Że to będzie hit, wiedzieliśmy w zasadzie odkąd podjechaliśmy na parking pod całoroczny wyciąg krzesełkowy prowadzący na górę Dębowiec i zobaczyliśmy konstrukcje w parku linowym. Trzeba mocno zadzierać głowę, żeby dostrzec wysoko drobne postaci wspinaczy pokonujących podniebną „ferratę”.

Dobrze, że są siatki. Ale i tak widok z góry jest zatrważający.

Na szczęście jest też spory „tor przeszkód” dla maluchów takich jak Wili. Za pierwszym razem nie było mu łatwo i sporo się napocił pokonując równoważnie i wiszące mostki.

Wili był tu szczęśliwy pokonując coraz trudniejsze przeszkody.

A potem chciał jeszcze raz. I jeszcze. I jeszcze…

4. Tuż za podium, ale też wysoko: Tor saneczkowy

Dziki zjazd na saneczkach na całorocznym torze na Dębowcu.

Wiecie pewno, że nie przepadam za sankami. Nieźle dały mi w kość w austriackim Stubaiu. Dlatego szedłem na całoroczny tor saneczkowy w Bielsku jak na ścięcie. Zupełnie niepotrzebnie się bałem. Bo tor saneczkowy na stoku Dębowca (ul. Skalna 58) jest super! Razem z Wilim bawiliśmy się doskonale i każdy przejazd był odważniejszy (mała podpowiedź – wychylaj się w kierunku zakrętu. To zupełnie nieintuicyjne, ale świetnie działa).

5. Dworzec kolejowy

Złoto jak w Dubaju. A to dworzec kolejowy w Bielsku Białej.

Połączenie kolejowe Wiedeń – Kraków było ponoć oczkiem w głowie arcyksięcia Ferdynanda. No cóż, gdyby zamiast jeździć otwartym kabrioletem po Sarajewie był wierny eleganckim salonkom, to być może nie wybuchłaby I Wojna Światowa, a Bielsko wciąż stanowiłoby perłę monarchii Habsburgów. W każdym razie na bielskim dworcu czas się pozornie zatrzymał w Belle Epoque. Pozornie, bo choć miasto ominęły zniszczenia II Wojny Światowej, to piękny dworzec z przełomu XIX i XX wieku odzyskał blask całkiem niedawno, po kosztownej i drobiazgowej renowacji. Nasz synek natychmiast zakochał się w lśniących niczym lustro posadzkach, po których genialnie jeździ się plastikowymi samochodami. A my podziwialiśmy wykwintną dekorację ścian i sufitu. Takie miejsca chyba wymuszają dobre zachowanie. To naszym zdaniem najpiękniejszy dworzec w Polsce. I najlepiej pachnący…

6. Centrum Informacji Turystycznej

Mały podróżnik nie wyjdzie stąd z pustymi rękami.

Zawsze staramy się zacząć wizytę w mieście od odwiedzenia Centrum Informacji Turystycznej. Pracują tu ludzie, którzy najlepiej znają swój region i zawsze podpowiedzą coś ciekawego. Centrum mieści się przy Placu Ratuszowym 4 i w sobotę jest czynne od 8 rano! Wyszliśmy stamtąd z naręczem map, przewodników i gadżetów. Hitem na rodzinne popołudnie okazała się gra terenowa „12 Przygód w Bielsku-Białej”. Centrum Informacji Turystycznej jest świetnie przygotowane na wizyty małych podróżników. Zajrzyj tam z rodziną koniecznie! A przed wyjazdem sprawdź TUTAJ, jakie są najciekawsze atrakcje dla dzieci w Bielsku-Białej.

7. Pomnik Reksia

Bohater naszego dzieciństwa vs „miły piesek” dla naszego dziecka.

Wili nie za bardzo kojarzył sztandarową bajkę PRL-u, ale sam pomysł pomnika sympatycznego psiaka, zdecydowanie przypadł mu do gustu. No i ten wypolerowany od dziecięcych rączek nosek Reksia. Trzeba go potrzeć, bo przynosi szczęście w szkole. Wilemu nie trzeba tego było dwa razy powtarzać… Pomnik Reksia znajdziecie przy ul. 11-go Listopada, obok rzeki Białej. Niedaleko (przy centrum handlowym Sfera II) jest także pomnik Bolka i Lolka.

8. Plac Wojska Polskiego

Zapewne tak wyglądałaby Magda z Wilim na filmie Orwo z lat ’80. Bielski plac Wojska Polskiego, sierpień 2018

Nieopodal Ratusza jest plac, który – jak niestety wiele dawnych rynków w całej Polsce – zamieniono na parking. I pewno nie wzbudziłby entuzjazmu naszego synka, gdyby nie „blaszak” z szyldem „ESKIMO”, który nasze dziecko nieomylnie wiedzione szóstym zmysłem, skojarzyło z lodami. Baraczek wyglądał, jakby stał tam od co najmniej trzech dekad. A może i czterech. Lody były nieco gorsze niż w „Jednorożku”, ale za to „w asortymencie”, jakby napisano w Trybunie Ludu, były rurki z kremem. Cóż tu więcej dodać…

9. Kamienica pod żabami

Wariactwo w stylu Wilhelma Buscha świadczy o fantazji dawnych bielszczan. Zabytkowa kamienica „Pod żabami” przy Targowej 2.

Po drugiej stronie Placu Wojska Polskiego, na rogu ulicy Targowej, znajduje się zupełnie odlotowa kamienica z końca XVIII wieku. Kiedyś mieściła się tu winiarnia, a dziś – knajpka chińska. Na frontowej ścianie (naprzeciwko kościoła), wsparte na beczce wina, przysiadły dwie wielkie żaby, które wyglądają, jakby były wyjęte z bajek Wilhelma Buscha. Jedna pali długaśną fajkę, druga gra na mandolinie. Miały zapewne uosabiać rozrywkowy charakter lokalu na parterze. W sumie szkoda, że nie ma już tej winiarni…

10. Bar Pierożek

Kluski na parze – hit hitów (podobno). Ale pierogi też są świetne.

Żeby się najeść „jak u babci”, wracamy na bielski rynek. To naprawdę krótki, 15-minutowy spacer spod ratusza. A bar „Pierożek” (Rynek 24) polecają wszyscy bywalcy. Wpadają tu czasem na obiad nawet słynni Bracia Golcowie! Tutejsze kluski na parze z owocami cieszą się taką estymą, że gdy próbujemy je zamówić o godzinie 14.00, to kucharka niemal wybucha śmiechem. „O tej porze? Panie! Już wszystko zjedzone”. Możemy zamówić pierogi i krokiety. Co też robimy. Są pyszne i niedrogie.

11. Ratusz

Władza patrzy z wysokości. Piękny ratusz w stylu wiedeńskim.

Ach, gdyby cała Bielsko Biała była zbudowana w stylu wiedeńskim, tak jak ten piękny ratusz… Ależ by to było miasto! Zwraca uwagę lekkością i zarazem solidnością, niczym walc Straussa grany w Złotej Sali przez wiedeńskich filharmoników. Szkoda tylko, że nie można wejść na wieżę zegarową. Ale z drugiej strony to nie można byłoby stamtąd podziwiać ratusza, więc w sumie nic straconego (Plac Ratuszowy 1).

12. Mury miejskie i ulica Schodowa

Stare miejskie mury są oparciem dla kwiatów.

Średniowieczne Bielsko było typowym śląskim miastem, z katedrą, ratuszem i murami opasującymi pierścieniem ciasno ustawione kamieniczki. Warto pójść na spacer do pięknie wyeksponowanych murów obronnych z pierwszej połowy XIV wieku, które należą do najstarszych w województwie. Atmosferę nieco młodszego metryką dawnego miasta poczujesz spacerując uliczką Schodową.

Schodki i zaułki jak w Paryżu lub Pradze.

Przydałaby się mała renowacja i byłoby jak na paryskim Montmartre.

13. Katedra św. Mikołaja

Wieża katedry św. Mikołaja wychyla zza budynków niczym dzwonnica na weneckim San Marco.

Żeby docenić niezwykłość bielskiej katedry św. Mikołaja (Plac św. Mikołaja), trzeba spojrzeć na nią z oddali. Wtedy najlepiej widać wieżę, która zaskakująco przypomina zwieńczenie weneckiej San Marco. XV-wieczny kościół, wielokrotnie na przestrzeni dziejów padał ofiarą pożarów. Odbudowywano go za każdym razem w odmiennym stylu. Dzisiejsza bryła to efekt pracy XIX-wiecznych architektów.

Wnętrze bielskiej katedry.

Warto zajrzeć do środka, nawet gdy jest zamknięty. Drzwi do kruchty są zazwyczaj otwarte.

14. Pomnik Marcina Lutra

Doktor Marcin Luter spogląda z cokołu na Bielsko.

Śląskie Bielsko było od połowy XV wieku miastem protestantów. Później, w katolickiej monarchii Habsburgów, niechętnie tolerowano śląskich luteran. Ale mimo wszystko pozwolono im postawić pomnik swego patrona. Swego czasu był to jeden z dwóch pomników Marcina Lutra w cesarstwie. A teraz jest jedyny w Polsce. Nasza rodzina, ze strony Pinkwartów, była od wieków luterańska, więc odwiedziny u „doktora Marcina” są dla mnie ważne. Choć pewno nieco za wcześnie, żeby o tym dyskutować z pięcioletnim Wilhelmem…

15. Szyndzielnia: kolejka i wieża widokowa

Widok z wieży widokowej na Bielsko Białą

Wychowałem się w Zakopanem i przez długie lata wydawało mi się, że Kasprowy Wierch jest jedyną górą, na którą można z miasta wyjechać wagonikiem kolejki linowej. Tymczasem Bielsko-Biała od niemal siedemdziesięciu lat ma kolejkę na Szyndzielnię (al. Armii Krajowej 366, do kolejki można dojechać autobusem miejskim nr. 8, parking płatny 5 zł jest w odległości ok. kilometra od kolejki).

Wili w wagoniku kolejki czyta książeczkę, którą dostał w Centrum Informacji Turystycznej

Zimą wozi narciarzy, a latem – rowerzystów i turystów. Można stąd pójść na Klimczok, albo po prostu wspiąć się na 18-metrową wieżę, z której przy dobrych warunkach pogodowych zobaczymy Tatry, a na pewno obejmiemy wzrokiem całą kotlinę, w której przysiadło Bielsko.

Wieża widokowa stoi tu od dawna, ale ta stalowa konstrukcja powstała dopiero w 2005 roku.

Po tak wyczerpującej wspinaczce pozostaje nam już tylko relaks na leżaczku przy schronisku górskim, które od czasów przedwojennych umila turystom kontemplowanie panoramy Beskidów.

Schronisko na Szyndzielni.

Podczas weekendu w Bielsku-Białej mieszkaliśmy w Hotelu Dębowiec (al. Armii Krajowej 220). Ma umiarkowane ceny (pokój dwuosobowy ze śniadaniem: 220 zł, dzieci do 6 lat bezpłatnie). Jest nieco oddalony od centrum miasta, położony w cichej, zielonej okolicy. Można od niego dojść spacerem do toru saneczkowego, parku linowego i kolejki na Dębowiec a także do kolejki na Szyndzielnię. Polecamy!

Related Articles

1 comment

Fotograf z Bielska sandra-kuba.pl/fotograf-slubny-bielsko 31 grudnia 2018 - 11:01

Dodałbym jeszcze Bolka i Lolka w samym centrum miasta.. Poza tym jest też sporo ciekawych figloparków i parków trampoline 🙂
Szyndzielna to rzeczywiście fajna atrakcja. Świetne widoki

Reply

Leave a Comment