Nie mamy babci na wsi. Nasz synek żyje w przekonaniu, że mleko i jajka są z Biedronki. Skansen w Sierpcu to doskonałe miejsce, by pokazać dziecku jak wyglądało życie przed epoką dyskontów i opowiedzieć o zanikających polskich zwyczajach. Jedziemy!
Od czasu dzieciństwa w PRL-u chyba każdy rząd deklarował przywiązanie do tradycji i celebrował rocznice historycznych bitew, powstań, czy wydarzeń z odległej przeszłości. Cóż z tego, skoro nie szło za tym poszanowanie zabytków naszej kultury życia codziennego. Dobrze, że choć mamy skansen.
– Na Mazowszu nie zachował się ani jeden kompleks zabudowań wiejskich sprzed stu lat – powiedziała nam pani Joanna Szewczykowska z Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.
Pojedyncze budynki od lat osiemdziesiątych ratowano przed zagładą rozbierając je i odbudowując na 54 hektarach dawnego gospodarstwa pod Sierpcem, które w połowie lat siedemdziesiątych stało się skansenem.
Tego, co zachwyca turystów w północnych Włoszech, czy we Francji – całych wiosek i miasteczek, które mogłyby bez problemu służyć jako dekoracje do filmów historycznych, u nas nie znajdziemy. Piękne polskie dworki, w latach czterdziestych odebrano właścicielom i z premedytacją dewastowano, jako pamiątkę bo „złych”, „burżuazyjnych” czasach. Wiejskie, kolorowe chaty drewniane, kryte strzechą, masowo burzono, by na ich miejscu zbudować „przyzwoite domy”, czyli murowane „klocki”, które są wiejskim standardem od Tatr po Bałtyk.
Dość narzekania! Taką mamy rzeczywistość. I dobrze, że choć w 31 skansenach, które mamy w Polsce, możemy odnaleźć ślady przeszłości. A jak to jest ważne, przekonaliśmy się właśnie w Sierpcu.
To tu przyjeżdżali filmowcy, gdy chcieli nakręcić „Pana Tadeusza”, czy „Ogniem i mieczem”. Bo choć chałupy są z końca XIX i początku XX wieku, to przez stulecia, dopóki nie nadeszła era betonu i plastiku, niewiele się zmieniało.
Skansen w Sierpcu, to żywa lekcja historii. Spojrzeliśmy na niego z góry, z lotu ptaka. Dopiero tak, można zobaczyć w jaki sposób zakładano kiedyś osady. Gdy było mało ludzi, a miejsca dużo, to budowano wioskę „rzędówkę”. I tak jest w Sierpcu. Chałupy stoją w rzędzie, a po drugiej stronie polnej drogi gospodarze mają swoje pola.
Są proste, jednoizbowe chałupki najuboższych chłopów „wyrobników” (ubożsi byli tylko komornicy, którzy nie mieli nawet własnych chałup, tylko mieszkali w cudzych chatach płacąc komorne), ale i domki bogatszych włościan, czy najbogatszego zazwyczaj we wsi – młynarza. Kolejnym etapem ewolucji jest wieś „ulicówka”, w której po obu stronach drogi stoją gospodarstwa, a pola zaczynają się za domami.
W końcu – typowo polskie wioski szlacheckie, tak zwane zaścianki, które powstawały z rozdrobnionych wielkich majątków rycerskich. Życie szlachty zaściankowej nie różniło się specjalnie od egzystencji chłopów, ale aspiracje i ambicje były ogromne. Chałupy, to niemal „dworki”, a obok stoją budynki gospodarcze, bo „zaściankowi” chętnie wprowadzali innowacje, kombinowali co można byłoby usprawnić. Może postawić olejarnię? Albo zasadzić nowe uprawy? Sad owocowy?
Latem w Sierpcu musi być jeszcze piękniej, gdy przed domami kwitną malwy, a na pustych – na przednówku – polach, złocą się kłosy żyta i pszenicy. Na łąkach pasą się krowy i owce. Po podwórkach spacerują kury. Oczywiście nic nie jest przypadkowe. Zboża, drzewa owocowe i zwierzęta, są starannie dobrane, by były to rodzime rasy. Dla dzieciaków to wspaniała lekcja historii i przyrody. Można przejechać się konną bryczką, nieopodal jest też stajnia z pięknymi końmi rasy wielkopolskiej (ależ one są wielkie!).
W środku skansenu jest piękny drewniany kościół, w którym normalnie odbywają się nabożeństwa, a na Niedzielę Palmową, czy Święta, zjeżdżają się ludzie w strojach ludowych z całej okolicy. Od niedawna można tu też wziąć ślub i poczuć się niczym bohaterowie „Wesela” – najwspanialszej sztuki Wyspiańskiego. Choć na wesele najlepiej nadaje się hotel Skansen z niesamowitym skandynawskim designem i udogodnieniami dla dzieci. Chru nie chciał z niego wyjeżdżać. Ale o tym, jak się w Skansenie w Sierpcu mieszka, to już w następnym wpisie.
Skansen się rozwija. „Zaczął się”, tak naprawdę od małego muzeum sztuki ludowej: świątków, patriotycznych i obyczajowych rzeźb autorstwa miejscowych artystów. Kolekcja prezentowana jest w budynku po lewej stronie za bramą wjazdową. Tuż obok jest powozownia, a w niej kufry i skrzynie „jaśniepaństwa”, oraz bryczki, sanie i powozy, pozbierane z dawnych majątków szlacheckich.
Nasz czterolatek nieźle się zmęczył. Usiadł na ławce pod kościołem, ale jakoś namówiliśmy go, żeby jeszcze zdobył się na wysiłek i poszedł z nami do karczmy.
Bo tak – jest i karczma! A w środku regionalne jedzenie. Bigosy, żurki (na domowym zakwasie), pajdy chleba odkrajane z siedmiokilogramowego bochna, smalec i inne dobroci.
8 komentarzy
Skanseny są coraz fajniejsze 🙂 a ten w Sierpcu bardzo
Bo robimy to dla fajnych ludzi 🙂
A juz mialam pytac a gdzie ten Sierpc.. a tu prosze :)) juz obczajam Panstwa fb 😉
Słuszna uwaga, już dodaliśmy do wpisu mapkę 🙂
Moje okolice 🙂
No to piękne miejsce 🙂
[…] bogatego młynarza, szlachty zaściankowej, zabytkowy modrzewiowy kościół i wiele innych. Szerzej pisaliśmy o tym TUTAJ). Hotel Skansen to oczywiście naturalne zaplecze dla turystów, którzy chcą odwiedzić jeden z […]
[…] pustej sali edukacyjnej w Skansenie w Sierpcu, mimo weekendu, byliśmy tylko my i mama z 5-letnią Wiktorią. Bardzo dobrze, bo dzieci mogły […]