Toruń to Kopernik i pierniki. To wie każdy. Ale czy Toruń jest miastem, w którym można spędzić ciekawy weekend z dzieckiem? Okazało się, że to jedno z najbardziej przyjaznych dzieciom miast w Polsce. I być może najciekawsze…

– Zatrzymaj się!
Posłusznie naciskam na hamulec, a Ford Galaxy mruczy jak kot.
– Coś się stało?
– Przecież jesteśmy na miejscu.
– Kochanie, według nawigacji musimy jeszcze przejechać przez most na Wiśle i skręcić w prawo, a potem…
– Przecież to tutaj! – Magda oskarżycielskim gestem wskazuje wystającą z krzaków tablicę: „Toruń Główny”.

No cóż… Wokół rosną drzewa, od pobliskiej Wisły oddziela nas park. Przy najlepszej nawet woli trudno byłoby się dopatrzeć tu śladów cywilizacji, a co dopiero najlepiej zachowanego gotyckiego miasta w Polsce. Ale z drugiej strony, dworzec kolejowy w NAPRAWDĘ starożytnym Koryncie był jeszcze bardziej „w środku niczego”. A my do Torunia przyjechaliśmy samochodem, więc nie musimy się martwić jak zatargamy walizki i plecaki do przytulnego hotelu na Starówce.

Jeszcze raz rzucam okiem na „Toruń Główny”, a potem odwracam głowę w drugą stronę. Widzę małą, asfaltową ścieżkę wiodącą w stronę Wisły. Sekunda namysłu i skręcam. Chcę rzucić okiem na miasto, które należało do największych i najpiękniejszych w całej Rzeczpospolitej. Kilkadziesiąt metrów dalej stajemy na małym parkingu. Warto było! Panorama toruńskiej starówki należy do jednego z cudów Polski. Stajemy oniemiali.

Wysiadamy przy punkcie widokowym

Wysiadamy przy punkcie widokowym

Wyciągam sfatygowany egzemplarz „Dziejów” Jana Długosza i odnajduję właściwy fragment:

„Toruń przepięknymi budowlami i dachami z cegły palonej lśniącymi tak znamienity, że nic mu chyba pięknością, położeniem i blaskiem świetnym dorównać nie zdoła.”

Przed nami rozciąga się panorama Torunia.

Przed nami rozciąga się panorama Torunia.

Gdy kronikarz pisał te słowa, miasto właśnie włączono do Rzeczpospolitej. Torunianie wyrzucili Krzyżaków i zburzyli zamek niemieckich mnichów-rycerzy. A potem poprosili o opiekę polskiego króla Kazimierza Jagiellończyka. Toruń, obok Gdańska, Krakowa, Lwowa i Lublina, stał się jednym z największych polskich miast. I jednym z najbogatszych.

A źródło tego bogactwa mamy przed sobą. Szeroko rozlana, ale dość płytka – Wisła. Królowa polskich rzek jest piękna, ale kapryśna. W niewielu miejscach można ją było bezpiecznie przekroczyć. Tam gdzie było to możliwe, od pradawnych czasów powstawały kupieckie osady. Nie mamy pojęcia jak nazywała się wioska, którą w 1231 roku Konrad Mazowiecki podarował przybyłym z Wenecji dwunastu mnichom-rycerzom. Oni nazwali ją Thorn, co szybko spolszczono na Toruń. Działo się to na pół wieku przed wmurowaniem pierwszej cegły w mury malborskiego zamku, a Krzyżacy byli postrzegani przez polskich książąt jako wybawcy, którzy ochronią ich ziemie przed najazdami pogańskich, dzikich Prusów. No i trzeba im przyznać, że z poganami uporali się w ekspresowym tempie. A potem zabrali się za chrześcijan…

Gotycki ratusz wybudowano na polecenie Wielkiego Mistrza... Konrada Wallenroda.

Gotycki ratusz wybudowano na polecenie Wielkiego Mistrza… Konrada Wallenroda.

Ale Toruń rozwijał się prężnie. Sprowadzeni z Niemiec osadnicy wybudowali fantastyczny, gotycki gród, który przystąpił do Hanzy, czyli związku miast północnej Europy i cieszył się licznymi przywilejami. Położony na polsko-krzyżackiej granicy był naszą bramą do Europy. Ale szybko, bo już w połowie XV wieku toruńscy mieszczanie doszli do wniosku, że wolą być częścią Rzeczpospolitej i po prostu wyrzucili Krzyżaków z grodu. Toruń aż do końca XVIII wieku był jednym z największych polskich miast. A tutejsi mieszczanie mieli wyjątkowy przywilej głosu podczas wolnych elekcji, więc wraz z szlachtą wybierali polskich królów.

– Jak się nazywa nasz hotel?

Magda lubi, gdy zaczynam snuć opowieści o historii, ale gdy uznaje, że dość się już nagadałem, umie sprowadzić mnie natychmiast na ziemię.

No tak. Jak się nazywa nasz hotel? Pamiętam, że Toruń włączono do Rzeczpospolitej w 1557 roku, ale nie pamiętam nazwy hotelu. Ale przecież jest w mailu. A mail w komórce. A telefon komórkowy… w drodze do Torunia był w rękach Chruczka, który z zapałem ratował kotki i gasił pożary ze Strażakiem Samem. A teraz milczy kompletnie rozładowany.

Rozładowany telefon? Jeśli masz Forda Galaxy, to możesz przestać się martwić.

Rozładowany telefon? Jeśli masz Forda Galaxy, to możesz przestać się martwić.

Na szczęście nasz Ford Galaxy ma pod deską rozdzielczą stację ładowania na dwa porty USB, więc zanim przejedziemy przez most i skręcimy na Stare Miasto, będziemy mogli już uruchomić aplikację i sprawdzić adres hotelu, by wprowadzić go do nawigacji. Wybraliśmy hotel Gromada, bo jest położony minutę od Rynku, pół minuty od Bulwaru Filadelfijskiego i 15 sekund od Katedry.

Rozglądamy się za miejscem do parkowania

Rozglądamy się za miejscem do parkowania

Ostrożnie, wolno, wjeżdżamy w mury średniowiecznego Torunia. Rozglądam się za miejscem do zaparkowania i nie mogę się powstrzymać, przed użyciem przedniej kamery. To moje odkrycie z tego tygodnia. Najpierw nie bardzo widziałem sens tego wynalazku. O ile tylna kamera, która włącza się automatycznie za każdym razem, gdy przełączam bieg na wsteczny – jest w oczywisty sposób super przydatna, to po co przednia? Przecież widzę to co mam przed sobą. No tak, ale przy parkowaniu, gdy liczą się centymetry, zamontowana w zderzaku kamera jest prawdziwą rewelacją. Tak samo przy wyjeżdżaniu z parkingu, gdy wolno wysuwam się zza innych samochodów, czy zza rogu budynku i muszę się włączyć do ruchu. Takie „oko” w przednim zderzaku pozwala wcześniej dostrzec zbliżający się pojazd, czy rowerzystę, a w konsekwencji uniknąć niebezpiecznego wypadku. Choć muszę też przyznać, że czasem włączam przednią kamerę tylko po to, żeby popatrzeć na świat z innej perspektywy.

Parkujemy na starówce.

Parkujemy na starówce.

Wysiadamy pod gotyckim, ceglanym murem. Od tego momentu, przez cały weekend, będzie nam towarzyszyło uczucie, że jesteśmy w jednym z miasteczek na południu Niemiec, albo w Alzacji. Surowe gotyckie mury, piękne średniowieczne kamieniczki, ale atmosfera śródziemnomorska. Dzieciaki biegają, kupcy wystawiają stragany na brukowane uliczki. Jakieś rękodzieło, pierniki, pachnące mydła, przyprawy…

Kawiarnie na toruńskim rynku. Znaleźć tu można nawet jedyną osetyńską restaurację w Polsce.

Kawiarnie na toruńskim rynku. Znaleźć tu można nawet jedyną osetyńską restaurację w Polsce.

Na rynku aż gęsto od kawiarenek i restauracji. Wszędzie tłum ludzi, sporo turystów, ale widać, że większość klientów kawiarni to miejscowi. Czyżby obowiązywały tu inne zwyczaje niż w innych polskich miastach? Jest już wieczór, a torunianie, zamiast oglądać Wiadomości, Informacje, Fakty czy może seriale, wolą wyjść na pole i…

– Na dwór! – poprawia mnie Magda i gestem wskazuje Chruczka, który patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami – Nie ucz dziecka tych swoich małopolskich regionalizmów!
– Kochanie, ale przecież…
– Nie, po prostu się na to nie zgadzam. W literackiej polszczyźnie…
– Dobrze. Niech będzie „na dwór”, tylko już daruj mi te przemowy. A w ogóle, to gdzie jest Chruczek?

Rozglądamy się bezradnie. Trzylatek, który jeszcze przed chwilą stał obok nas i przyglądał się naszej rozmowie, nagle zniknął.

Sto metrów od nas dostrzegliśmy kolorową plamę. Plastikowy domek, obok mała zjeżdżalnia. Ogrodzony płotkiem „ogródek” do zabawy dla dzieci, wystawiony wprost na deptaku. Oczywiście Chruczek już był w środku. Nie wiem, jak udało mu się tam dobiec w kilka sekund, ale chyba powinniśmy już zacząć pakować go na igrzyska olimpijskie za szesnaście lat.

Chruczek odnalazł się na ulicznym placyku zabaw.

Chruczek odnalazł się na ulicznym placyku zabaw.

Magda pstryka zdjęcia telefonem, ale ja chcę zrobić zdjęcie lustrzanką i w tym momencie orientuję się, że nie mam aparatu fotograficznego. Gdzie go zostawiłem? Kiedy ostatni raz widziałem?

Nieco zdenerwowany zarządzam powrót do samochodu.

Chruczek wskakuje za kierownicę naszego Forda Galaxy.

Chruczek wskakuje za kierownicę naszego Forda Galaxy.

Chruczek z dzikim okrzykiem wskakuje za kierownicę i bawi się, że jest Strażakiem Samem, który dzielnie pędzi do pożaru, a ja powoli, systematycznie przeczesuję wszystkie schowki. Ford Galaxy ma naprawdę wiele miejsc, w których można schować aparat, „żeby był pod ręką, ale nie rzucał się w oczy”.

Znalazła się zguba...

Znalazła się zguba…

Uff… Znalazł się. Jest w miejscu, w którym inne samochody mają „schowek na rękawiczki”. Ale – jak to już wspomniałem, Galaxy to rodzinny samochód, w którym jest znacznie więcej miejsca, niż w innych autach.

Chruczek jest już chyba nieco zmęczony, wyciągamy więc aparat i jedziemy do planetarium.

Toruńskie planetarium – najnowocześniejsze w Polsce.

Toruńskie planetarium – najnowocześniejsze w Polsce.

Toruńskie planetarium jest najnowocześniejsze w Polsce. Oczywiście nie służy do obserwacji gwiazd. W dzisiejszych czasach obserwatoria astronomiczne buduje się w miejscach oddalonych od cywilizacji, a najlepiej w wysokich górach: w sercach Andów, na wulkanie gdzieś na środku oceanu, albo chociażby na Kasprowym Wierchu. Piętnastometrowej średnicy kopuła w Toruniu, to tylko imitacja nieba, ale dzięki najnowocześniejszemu rzutnikowi można odtworzyć mapę nieba z sześcioma tysiącami gwiazd. Pokaz daje do myślenia. Uważamy się za niezwykle ważnych „królów świata”, a nasza planeta jest tak naprawdę tylko drobinką rzuconą w bezmiar wszechświata…

Pomnik Mikołaja Kopernika – najsłynniejszego mieszkańca Torunia.

Pomnik Mikołaja Kopernika – najsłynniejszego mieszkańca Torunia.

Pierwszy krok na drodze do „odbrązowienia” legendy wyjątkowości rodzaju ludzkiego został zrobiony właśnie tutaj – w Toruniu, gdzie w 1473 roku przyszedł na świat Mikołaj Kopernik. Nigdy się nie wyparł swojego miasta. Choć studiował w Krakowie, Bolonii i Padwie, a pracował w Olsztynie, Lidzbarku Warmińskim i Fromborku, to gdy napisał swoje wiekopomne i „rewolucyjne” dzieło „O obrotach sfer niebieskich”, na karcie tytułowej kazał napisać: Mikołaj Kopernik Torunianin. Za to, wdzięczni obywatele postawili mu pomnik, obok pięknego ratusza na środku rynku.

Żabołap z Torunia. W przeciwieństwie do Szczurołapa z Hameln – postać sympatyczna.

Żabołap z Torunia. W przeciwieństwie do Szczurołapa z Hameln – postać sympatyczna.

Ale niemal tuż obok znajduje się statua skrzypka otoczonego żabami. To flisak, który według legendy ocalił miasto od plagi żab. Zagrał na skrzypcach i niczym szczurołap z Hameln wyprowadził zwierzaki z miasta.

Pies Filuś wciąż wierny swemu panu – profesorowi Filutkowi.

Pies Filuś wciąż wierny swemu panu – profesorowi Filutkowi.

Przy rynku znajduje się jeszcze jeden pomnik, dość niepozorny. Na pamiątkę Zbigniewa Lengrena – legendarnego rysownika tygodnika Przekrój, postawiono tu pomnik jego ulubionego bohatera historyjek obrazkowych – psa Filusia, który pilnuje melonika i parasola swego pana – profesora Filutka. Pociągnięcie jego spiżowego ucha ma przynieść szczęście, dotknięcie ogona zwiastować wielką miłość, a melonika – powodzenie na egzaminach.

Ale o szczęście w Toruniu nie jest tak trudno. Piękne widoki, dobre jedzenie, uśmiechnięci ludzie… Aż chciałoby się fruwać. Na pewno tu wrócimy…

Toruń nas zachwycił.

Toruń nas zachwycił. Przyjeżdżajcie – na naszą odpowiedzialność – będziecie zachwyceni!

 

Related Articles

Leave a Comment