Home Poradnik Dziecko wokół równika

Dziecko wokół równika

by Magda Pinkwart

Nasz synek skończył półtora roczku, a my przy tej okazji świętujemy coś jeszcze. Chrucz okrążył równik.

Równik Ziemi jest jej najdłuższym równoleżnikiem. Jego szerokość geograficzna wynosi 0°. Dzieli nasz glob na dwie półkule: północną i południową, a jego długość wynosi 40 076 km. Tyle definicja. A co dla nas oznacza równik?

Te symboliczne 40 076 to liczba kilometrów, jaką nasz syn przejechał w ciągu pierwszego półtora roku życia. To dużo? Zależy dla kogo. Spotykaliśmy i takich rodziców, którzy przez pierwsze lata zabierają swoje dzieci tylko do pobliskiego parku, a na wakacje jeżdżą sami, żeby odpocząć od malucha. Ale i takie mamy, które jeżdżą za podróżującym służbowo mężem, a ich dziecko w wieku naszego syna ma już na koncie dziesiątki podróży lotniczych business class i zaliczone cztery kontynenty. Dla nas to symboliczne pierwsze okrążanie równika to nie tylko pusta statystyka, ale i przygody, uczucia i wspomnienia wiążące się z każdym kilometrem.

To uśmiech naszego synka na widok ulicznych muzyków we Francji, pierwsze w życiu dotknięcie śniegu w Beskidach, pierwsze kroki w katedrze w Orleanie, pierwszy rejs statkiem w Pradze, pierwszy lot samolotem do Gruzji, pierwsza pizza w Wenecji, pierwsze mule w Szampanii, pierwsze fish&chips w Manchesterze. Pierwsza kąpiel w Morzu Śródziemnym w Marsylii, w Morzu Czarnym w Konstancy i pierwsza przejażdżka kolejką gondolową w Tbilisi. Rozpacz w delfinarium, kiedy Chruczek przestraszył się pokazu delfinów w Batumi i spacer podniebną kładką nad przepaścią na Dachsteinie. Niebezpieczna wyprawa w góry Kaukazu, kiedy pod granicą z Rosją zabrakło nam benzyny. Przejazd legendarną Trasą Transfogarską na wysokości ponad 2000 metrów. Przewijanie w katedrze w Amiens, dewastowanie cennego wyposażenia Zamków nad Loarą i rozrabianie z dziećmi z różnych stron świata w Muzeum Mozarta.

Ale i trudne sytuacje w których sprawdzaliśmy się jako drużyna. Kiedy Chrucz miał zapalenie gardła a my musieliśmy tego dnia przejechać prawie 1000 kilometrów. Kiedy dostawał histerii po ośmiu godzinach podróży i musieliśmy zatrzymywać się w przypadkowych miejscach, które okazywały się niezwykłe. Albo kiedy w Batumi jednej nocy wyszły mu dwa ząbki a my nie mieliśmy żadnych środków przeciwbólowych.

To była wielka szkoła życia zarówno dla nas, jak i dla Chruczka. Dziękujemy Ci, synku, bo dzięki Tobie nasze podróże nabrały nowego wymiaru. Więcej się dzieje, jest dużo weselej i dostrzegamy znacznie więcej. I, co najważniejsze, widzimy, że choć Chruczek jest jeszcze maleńki, to każda podróż jest krokiem milowym w jego rozwoju, coraz więcej kojarzy a jego oczka coraz bardziej błyszczą.

Tymczasem liczymy kilometry do kolejnego “równika”. Teraz też jesteśmy w podróży, więc chyba szybko pójdzie.

Related Articles

3 komentarze

Malgorzata Dankowska 25 grudnia 2014 - 21:57

Nasza córka ma blisko 15 miesięcy i dobija do 35 tys. km. Do równika jeszcze trochę pozostało, ale doskonale rozumiem co oznaczają podróże z dzieckiem i ile znaczą dla jego rozwoju i poznawania rożnych kultur. Pozdrawiamy z Hanoi i życzymy kolejnych rownikow na koncie!

Reply
lavinka 26 grudnia 2014 - 15:12

A wiesz, ja przez pierwsze 1,5 roku wolałam nie męczyć dzieciaka dalekimi podróżami, za to intensywnie jeździła z nami rowerem. Teraz ma już prawie 1000km przejechanych w przyczepce i foteliku. Dużo, mało? A bo ja wiem? Nie ścigamy się z nikim. Pierwszy raz poleciała samolotem mając dwa lata z hakiem i uważam to za rozsądny początek podróży długodystansowych. Zresztą jak tu liczyć kilometry? Inaczej się podróżuje samolotem, inaczej ciapągiem, jeszcze inaczej rowerem czy kajakiem (kajak cały czas w planach, bo dziecko ruchliwe i skończyłoby się na pływaniu obok kajaka). W sumie wolę w ruchu niż dziecię przytkane w foteliku samochodowym na trasie Katowice – Kołobrzeg 😉

Reply
sweet cherimoya 4 czerwca 2015 - 12:43

Nie mam do Was startu w przejechanych kilometrach z dzieckiem, ale też podróżuję z córką prawie od samego urodzenia i również uważam, że moje wycieczki i przygody nabrały dzięki niej innego wymiaru.
Fajnie jest patrzeć, jak te wszystkie wrażenia i przeżycia kształtują w jakiś sposób młody charakter, możliwe, że wpływają na przyszły światopogląd, a na pewno stymulują rozwój i zacieśniają więź między rodzicami a dziećmi.
Życzę niezapomnianego drugiego równika 😉

Reply

Leave a Comment