I co możemy poradzić na to, że pewne rzeczy Francuzi po prostu potrafią robić lepiej niż inni? Na przykład tworzyć supermarkety, bez których trudno się obyć. W Decathlon kupujemy sprzęt sportowy od lat i – co tu dużo mówić – nasze najbardziej wyjątkowe podróże zaczynają się zazwyczaj od wizyty w tym sklepie.
Tak było wtedy, gdy wybierałem się na Kilimandżaro. Tak samo – gdy opływałem Horn, czy pierwszy raz jechałem na Islandię, oraz przed wyjazdami w góry, na narty, na pustynię czy nad morze. Decathlon irytuje jak każdy supermarket – swoją omnipotencją. Rzadko kiedy wychodzimy z niego tylko z tym, po co przyszliśmy. Ale wystarczy przypomnieć sobie jak trudne było zdobycie odpowiedniego sprzętu, gdy tego sklepu jeszcze w Polsce nie było.
Michel Leclecq, który w 1976 roku otworzył pod Lille pierwszy market ze sprzętem sportowym, wywodzi się z rodziny „supermarketowców”. Jego kuzyn Gérard Mulliez w 1961 roku stworzył Auchan, a do „rodziny” należą też stacje Norauto i budowlane markety Leroy Merlin. Ale to Decathlon (czyli po francusku – dziesięciobój) podbił w Polsce rynek sportowego ekwipunku. Testowaliśmy sprzęt zimowy o nieco frapującej nazwie Wed’ze. Słowo to jest odpowiednikiem naszego „Hejże!”, tylko w wykonaniu mieszkańców francuskich Alp.
To marka popularnego zimowego sprzętu w Decathlonie, w który wyposażyła się nasza narciarska trójka.
Najpierw kilka słów o kurtkach: są ciepłe, wytrzymałe, wodoodporne i naprawdę dobrze zaprojektowane. Mają mnóstwo kieszeni. Te wewnętrzne, zapinane na suwak, idealnie nadają się, by nosić tam portfel. Zapinane zewnętrzne przydadzą się na telefon i inne przydatne drobiazgi. No i oczywiście w rękawie mamy kieszonkę na karnet narciarski, żeby można było przyłożyć rękę do czytnika i szybko przejść przez bramkę do wyciągu krzesełkowego.
Temperatura, przy której jeździliśmy, wynosiła plus minus zero stopni i to sprawiało, że czasem te kurtki były nawet zbyt ciepłe. A mieliśmy pod spodem tylko koszulki termiczne. Gdy zaczął siąpić deszczyk, można było naciągnąć kaptur na kask i jeździć dalej. Jestem przekonany, że wiosną na Islandii ta kurtka też zda egzamin.
Ceny: męska – 249,99 zł, damska – 349,99 zł, dziecięca – 149,99
Na nartach Wed’ze jeździliśmy po raz pierwszy w życiu. Pierwszy raz, mieliśmy też do czynienia z nartami typu All Mountain. I jeśli miałbym ten typ nart opisać jednym słowem, byłoby to: NARESZCIE!
Nareszcie kończy się ta idiotyczna fascynacja nartami slalomowymi, czy przeznaczonymi do uprawiania biegu zjazdowego. Poza wąskim gronem zawodowych sportowców te narty mają naprawdę niewielki sens. Bo nawet byli mistrzowie olimpijcy, po zakończeniu kariery, przesiadają się – tak jak Franz Klammer – na All Mountain. Przemija też okropna moda na króciutkie carvingi, które mają promień skrętu niczym mały, wirujący bączek. Narty All Mountain są uniwersalne. Bardzo dobrze i stabilnie jadą po zmiennej nawierzchni: nawianym, świeżym śniegu, ubitym ratrakiem, czy po puchu.
A dla mnie, jako ojca i pierwszego trenera narciarskiego Wiliego, ważne jest to, że lekko taliowane i z odrobinę podniesionymi tyłami, bez problemu pozwalają zjeżdżać zarówno przodem, jak i tyłem. A przez pierwsze dni jazdy z Wilim, musiałem często jechać przed nim i patrzeć, jak sobie radzi w nowym sezonie po niemal ośmiomiesięcznej przerwie.
W sumie obaj dobrze się bawiliśmy, a Wili po raz pierwszy w życiu czerpał przyjemność z jazdy na nartach. Nie wiem, ile w tym było zasługi nart Wed’ze, ale na pewno nie przeszkadzały mu. Panował nad nimi, skręcał kiedy chciał, a gdy się za mocno rozpędził, bez trudu układał szpice w trójkąt „pizzy” i hamował.
Warunki na stoku były średnie, a świętokrzyskie stoki jednak długością i nachyleniem odbiegają od alpejskich tras, więc nie miałem szans mocniej „docisnąć” moich Wed’ze, ale kilometrowej długości zjazd w Krajnie, na turystycznym luzie pokonywałem średnio w 60 sekund. A narty ani razu mnie nie zawiodły. Zresztą zobaczcie:
Z kronikarskiego obowiązku warto jest też dodać, że cena Wed’ze razem z wiązaniami, będzie dla konkurencji trudna do przebicia:
narty męskie All Mountain XLD500 – 999,99 zł, damskie – All Mountain AGL500 – 999,99 zł, dziecięce – Team 300 – 449,99 zł.