Dopiero kiedy zaczniesz podróżować z maluchem przekonasz się, że w sytuacji awaryjnej da się zorganizować przewijanie dziecka w najdziwniejszych miejscach.
Każda podróż z dzieckiem składa się z rzeczy bardziej przyjemnych i tych mniej… Przyjemne jest chociażby wspólne jedzenie. Siedzimy razem przy stoliku, dziecko popija mleczko. Mniej – jego efekty, które skutkują koniecznością zmiany pieluszki. W domu nie ma z tym najmniejszego problemu: jest czysty, stabilny przewijak, higieniczna nakładka, w szufladzie w zasięgu ręki wilgotne chusteczki i krem do pupy, hermetyczny kosz na zużyte pieluszki i podobne akcesoria. A w drodze? Przewijaki w restauracjach i na stacjach benzynowych bywają, ale to nie reguła. I czasem przewijanie dziecka urasta do sporego wyzwania.
W ciągu pół roku nasz syn przejechał z nami 10 tysięcy kilometrów. Z naszych wyjazdów wybraliśmy TOP 10 dziwnych miejsc, w których przewijaliśmy dziecko. Tekst nie jest instruktażowy, czasem w podróży z dzieckiem trzeba się po prostu pośmiać wspominając zabawne sytuacje 😉 Niech rzuci kamieniem ten, komu nigdy nie zdarzyło się przewijanie dziecka w nietypowym miejscu! Nam się zdarzało. Na przykład tu:
10. Na tylnej kanapie samochodu
Prawda jest taka, że tam robimy to najczęściej. To najszybciej dostępny, najwygodniejszy i często najbardziej higieniczny przewijak w okolicy. Wystarczy na kanapie rozłożyć kocyk lub pieluszkę, w zasięgu ręki położyć sobie pieluszki, mokre chusteczki, kremy i można zabrać się do dzieła.
9. W SPA
Kąpiel a potem kojące ciepło, szum wody i delikatna muzyka. To wszystko ma zbawienny wpływ na przemianę materii naszego syna. Dlatego, kiedy idziemy z nim do SPA, musimy być przygotowani na wszystko. Na szczęście są tam najczęściej wygodne na leżaki i ławeczki, na których kładziemy ręcznik, a na nim dziecko.
8. Wśród bibelotów
Zdarzyło nam się przewijać synka w uroczym pensjonacie „Trzy Świerki” na Mazurach Garbatych, gdzie wśród pamiątek z regionu, wschodnich bibelotów i kolekcjonowanych przez właścicielkę drobiazgów musieliśmy uważnie manewrować wierzgającym Chruczem, żeby nie uszkodzić żadnej z cennych ozdób.
7. Na środku wypełnionej ludźmi restauracji góralskiej przy stoku.
– Przepraszam, czy jest tu przewijak? – przekrzykiwałam gwar ponad setki osób, która w porze obiadowej siedziała w restauracji regionalnej przy jednym z najpopularniejszych stoków w Polsce. Ale kelnerka usłyszała mnie dopiero za drugim razem. – Nie wiem. Toaleta jest na dole – odpowiedziała i zaczęła zbierać talerze. – Ale ja wiem – pomyślałam, bo pamiętam to miejsce z czasów „przed dzieckiem”. Na dole jest publiczna toaleta, do której wchodzi się wprost ze śniegu w butach narciarskich. Zimna i żeliwna. Bez przewijaka. Cóż było robić. Mieliśmy z Chruczkiem perspektywę spędzenia tu jeszcze godziny, więc nie mogliśmy liczyć na cud. Przeprosiłam siedzących obok turystów i przewinęłam dziecko na ławie przy stoliku.
6. Na wieży widokowej
Tłum turystów przechadzających się po tarasie widokowym, na szczęście bardziej zajętych widokiem co za oknem, niż tym co w środku. Toaleta tylko na dole wieży i to bez przewijaka. Za to w sali wyściełane wygodnie (ale za małe, żeby położyć dziecko) krzesła albo większa, ale za to twarda skrzynia. Wybraliśmy jedno i drugie. Odwiązaliśmy dwa miękkie oparcia i na dębowej skrzyni ułożyliśmy z nich całkiem wygodny, elastyczny przewijak.
5. W katedrze
Czasem sytuacja jest taka, że jesteś w jakimś dostojnym, zabytkowym miejscu z dzieckiem i musisz tam spędzić jeszcze dłuższy czas bez możliwości awaryjnego opuszczenia budynku. Nam taka sytuacja przydarzyła się w pewnej pięknej gotyckiej katedrze. Na szczęście również całkowicie pustej, więc mogliśmy spokojnie i dyskretnie przeprowadzić przewijanie dziecka.
4. W asyście prawdziwego rycerza
Kolejna przygoda przydarzyła nam się podczas zwiedzania zbrojowni rycerskiej. Trzeba było momentalnie przerwać przebieranie się w stroje z epoki i staczanie pojedynków dawną bronią i wśród średniowiecznego uzbrojenia – zająć się maluchem w potrzebie.
3. W ambasadzie
Czasem trzeba się wykazać refleksem także podczas oficjalnej wizyty. Nam synek zrobił numer kiedy w wizytowym stroju przyszliśmy na spotkanie do ambasady i czekaliśmy aż nas poproszą do gabinetu. Mieliśmy tylko kilka sekund, żeby z eleganckiego saloniku zrobić centrum obsługi niemowlaka a potem dyskretnie przywrócić go do stanu poprzedniego i udawać, że nic się nie stało.
2. Na zapleczu stacji benzynowej
– Przepraszam, gdzie jest przewijak? – krzyknęłam wpadając przez automatyczne drzwi do sklepiko-kawiarni na znanej sieciowej stacji benzynowej. Panowie za kasą spojrzeli na siebie i z powrotem na mnie i dziecko.
– Nie ma – odpowiedział flegmatycznie kasjer i wrócił do nakładania klientowi hot-doga.
Tym razem nie wchodziło w grę przewijanie na tylnej kanapie samochodu. Zacinał deszcz ze śniegiem, była noc i potwornie zimno. Poprosiłam więc panów z obsługi, żeby pokazali mi na zapleczu jakąś stabilną, płaską powierzchnię. I tak synek został przewinięty na stoliku pomiędzy lodówkami z parówkami i pudłami z bułkami do hot-dogów.
1. Na śniegu
Kilka godzin spędzonych z dzieckiem na stoku musiało się tak skończyć. Do infrastruktury przy dolnej górnej stacji wyciągu było zdecydowanie za daleko. Na szczęście na stoku znaleźliśmy coś w stylu leżaka dopasowującego się do kształtu ciała i mogliśmy na nim położyć. Co prawda widok gołych, fikających na śniegu nóżek wzbudzał emocje, ale nie było innego wyjścia. Jak widać na głównym zdjęciu – nie było tak źle.
14 komentarzy
Polecamy w bagażniku samochodowym:)
W bagażniku do tej pory jedynie karmiliśmy. Ale to dlatego, że bagażnik volvo S40 mamy w podróży wyładowany na full. Można co najwyżej przysiąść na nim. Dziecko się raczej już tam nie mieści…
tak! Nasz mały wozi tyle bagażu ze sobą, że nie idzie go tam jeszcze przewijać 😉
Chrucz musi być niezłe zahartowany, przewijanie w ekstremalnych miejscach i temperaturach wyjdzie mu wyłącznie na zdrowie 😉
Na razie, odpukać, wszystko jest OK. 🙂
Na trawie, na ławce w zoo, na siedzeniu w samolocie – to banał. Chyba nie będę hiper oryginalna 😉
W samolocie to chyba niezłą zręcznością trzeba się wykazać, bo fotele nie są jakieś szczególnie szerokie i trudno się dobrze ustawić do akcji. No chyba, że to business class i więcej miejsca między fotelami 😉
W samolocie jest komfortowo:) jak dziecko małe to się mieści na fotelu, jak większe to na ukosik i też się da. Na cmentarzu na płycie nagrobkowej, na lotnisku w Moskwie na krzesełkach, w pociągu, w wózku po prostu bo nie było gdzie… wszędzie da radę:)
Naprawdę robiłaś to na cmentarzu na płycie nagrobkowej???
No to chyba wygrałaś nasz plebiscyt na najbardziej odjechane miejsce na przewijanie dziecka 🙂
jak nie ma innej dobrej powierzchni…. karmienie piersią na ławeczce przy czyimś grobie też przerobiliśmy, poza tym walizka też jest dobra do przewijania:) musi być płaskie i odpowiednio dostosowane do rozmiaru dziecięcia:)
[…] TOP 10 dziwnych miejsc do przewijania w podróży08/01/2014 […]
Antoni 2 lata… Mi zdarzyło się przewijać Antka na ławce pod kościołem (podczas spaceru)… na łódce w Kołobrzegu :-)… na trawie przy stacji benzynowej (w toalecie nie było przewijaka, a był taki smród, że nie chciało się tam być ani minuty dłużej)… w samochodzie to standard… a potem często na stojąco przebierałam Antka (bo miał moment, ze nie chciał sie położyć) 🙂
aaa… w spacerówce ostatnio też przebierałam… festyn… pełno ludzi, a ja zapomniałam kocyka… w tojtoju nie ma mowy… wiec trzeba było rozłożyć spacerówke i już… sprawa nie była prosta bo to „dwójeczka” była, wiec trzeba było uważać, aby nie ubrudzić siebie Antka i wózka… ale kto jak nie matka polka da rade 😉
[…] TOP 10 dziwnych miejsc do przewijania w podróży08/01/2014 […]