Zaledwie godzinę drogi od Warszawy, w połowie drogi do Kazimierza Dolnego, na terenie bajecznego starorzecza Wisły znajduje się pałac jak ze snów. W weekendy Talaria Resort&SPA to miejsce LADIES ONLY – w spa i gabinetach zabiegowych królują kobiety, a do śniadania podaje się prosecco. W tygodniu to piękne miejsce przyjazne rodzinom. Zobaczcie naszą relację.
Wiatr rozwiewa poły płaszcza właściciela posiadłości Talaria Resort&SPA, Bogdana Talarka, który przemierza wielkimi krokami wiosenną łąkę. Wygląda jak Bogumił Niechcic z powieści Marii Dąbrowskiej „Noce i dnie” doglądający majątku w Serbinowie. Dwóch pracowników ledwo za nim nadąża, starając się zapamiętać wskazane miejsca, w których ma powstać duża piaskownica, nowe huśtawki i plac zabaw. Jest pierwsza połowa marca i otaczające Talarię stawy są wciąż skute lodem. Jeszcze co najmniej miesiąc trzeba będzie poczekać, nim można tu będzie popływać kajakiem podglądając czaple i żurawie albo poszaleć na wakeboardzie. Na razie życie hotelowych gości koncentruje się w przestronnym pałacu. A jest tu co robić.
Najlepsze SPA w regionie
Dumą i magnesem hotelu Talaria jest naprawdę imponująca część wellness i SPA. Oprócz basenu do pływania i ogromnego jacuzzi jest strefa saun z sauną fińską, infrared i hammamem, „ścieżka zdrowia” przypominająca austriackie instalacje według metody balneologicznej doktora Kneippa, gabinety masażu, grota solna, sala ziołowa, sala cardio, słowiańska bania nad stawem, gabinet krioterapii, a nawet sala do muzykoterapii, w której znajdziemy tybetańskie gongi i inne instrumenty towarzyszące wschodniej medytacji.
– Przedstawiciele dużych firm hotelarskich, myszkując po Talarii łapali się za głowy – śmieje się Bogdan Talarek. – Ten projekt, według nich, nie miał szans na to, by spiąć się ekonomicznie. Mam za duże SPA i zbyt wiele sal i pomieszczeń do relaksu i prowadzenia życia towarzyskiego. Żeby to miało sens, powinienem dobudować ze trzy piętra, wyłącznie z pokojami hotelowymi. Ale to niemożliwe, bo to zabytkowy obiekt z wyjątkową historią. Oczywiście trudno się nie zgodzić, że zarobiłbym znacznie więcej, gdybym postawił na ilość, a nie na jakość. Jednak zamiast tego wymyśliłem swój sposób na Talarię. I to się sprawdziło, także w trudnych czasach.
Miejsce z historią
Zamek rycerski powstał w Trojanach już w XIII wieku, ale obecny kształt zawdzięcza rodzinie Ordęgów, która w połowie XIX wieku przebudowała dwór w stylu włoskiego renesansu. W tamtym czasie powstały też wokół pałacu stawy rybne, które stały się dumą właścicieli i poważnie powiększyły dochody – rolniczego do tej pory – folwarku. Pieniądze, które nie szły w parze z miłością, stały się jednak powodem skandalu, a w konsekwencjach dramatu, rzadko spotykanego w ziemiańskich sferach II Rzeczpospolitej. Na przełomie lat ’20 i ’30 XX wieku, młody dziedzic z Trojanowa, Stanisław Maciej Ordęga, zakochał się w dziewczynie z niższej sfery. Wieść gminna głosiła, że była to czarnowłosa Cyganka, z taboru obozującego kilka dni nieopodal pałacu. Aby choć na chwilę zejść z oczu rodzinie i przestać wysłuchiwać docinków i złośliwych komentarzy, Stanisław wraz z ukochaną Taruszą (Teresą) wyruszył do Paryża. Majątek pozostawił w rękach swojej matki, która plenipotencje wykorzystała po to, by przepisać posiadłość na siebie. Po powrocie syna z Paryża wywiązała się awantura, która 2 stycznia 1930 roku doprowadziła do tragedii. Stanisław podczas scysji z matką wyciągnął rewolwer i zabił ją dwoma strzałami. Po uświadomieniu sobie co zrobił, przyłożył lufę do skroni i pociągnął za spust. Duży portret zamordowanej matki Stanisława wisi w hallu głównym nad schodami prowadzącymi z hotelowej recepcji na piętro. Sam nieszczęsny dziedzic pojawia się ponoć nocami, jako duch, z upodobaniem roztrzaskując kryształowe żyrandole.
Na szczęście chyba nie jest to aż takie częste, bo nowy właściciel, który kupił zrujnowany pałacyk od Agencji Rolnej Skarbu Państwa w 2004 roku – nie skarży się na uciążliwego ducha. Może udobruchał Stanisława remont, który po pół wieku dewastacji opuszczonej rezydencji, przeprowadził Bogdan Talarek. Pałac odzyskał swoją świetność, a średniowieczne ceglane piwnice znacznie powiększono, żeby stworzyć basen i strefę Wellness, o której ziemianie z pierwszej połowy XX wieku, mogliby tylko pomarzyć.
Czytaj dalej na następnej stronie…