Home Podróże po świecieEuropa Po co jechać na Islandię z dzieckiem?

Po co jechać na Islandię z dzieckiem?

by Sergiusz Pinkwart

Do Disneylandu, czy Kidzanii – to rozumiem. Ewentualnie do dużego miasta. Ale po co ciągnąć maleństwo na wyspę, na której nie ma nawet McDonaldsa? Czemu w ogóle chcecie jechać na Islandię z dzieckiem? Słyszałem te pytania wielokrotnie. Dziś odpowiadam.

Gdybym powiedział, że się nie bałem, to bym skłamał. Każdy ma skłonność do myślenia stereotypami. Ja też. Dlatego gdy pierwszy raz jechałem na Islandię z dzieckiem, miałem duszę na ramieniu. Czteroletni Wili w tamtym czasie wydawał się stereotypowym mieszczuchem. Nie przepadał za pieszymi wycieczkami, nie za bardzo interesowały go opowieści o duchach, trollach, czy elfach. A o podziwianiu pięknych krajobrazów nawet nie wspomnę. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że będzie to spektakularna katastrofa. Na szczęście się myliłem.

Islandia plus dziecko równa się przygoda
Czteroletni Wili przy wodospadzie Skogafoss, południowa Islandia

Lara miała półtora roku, gdy pierwszy raz wzięliśmy ją na Islandię. A rok później przejechaliśmy wokół wyspy słynną trasą numer jeden z dwuipółletnią Larą i ośmioletnim Wilim.

Pod czynnym wulkanem apetyt dopisuje najbardziej
Wili i Lara pod wulkanem Fjagradalsfjall na półwyspie Reykjanes

Było super, choć trudno byłoby w kosmosie znaleźć dwójkę dzieciaków tak różnych niż nasz ekstrawertyczny, działający ciągle na najwyższych obrotach synek i jego spokojna, introwertyczna siostra. Co więc sprawiło, że tak różne charakterologicznie dzieciaki pokochały Islandię i fantastycznie się tam czuły?

Po pierwsze – natura

Koniki islandzkie to klasa sama w sobie
Lara i Wili zaprzyjaźniają się z konikami nieopodal Seltun.

Nie znoszę banałów, a to właśnie tak brzmi. Ale to jest prawda, że nasze zmysły koi surowa, piękna przyroda. Jest coś w tym, że tracąc część kontroli nad naturą (a nie mamy wpływu na wiatr, deszcz, czy siłę morskich fal), odzyskujemy zaginioną cząstkę naszego człowieczeństwa. Kilometry – wydawało by się – obcej pustki wokół nas, przy bliższym poznaniu zamieniają się na metry przyjaznego otoczenia, w którym wszystko jest po coś. Miękki mech, aromatyczny polarny tymianek (Thymus Arcticus – dla lubiących wiedzieć więcej), płaski kamień na którym można usiąść, piękny, wygładzony przez fale kawałek lawy, z którego można zrobić naszyjnik, huczący wodospad wypełniony krystalicznie czystą, lodowcową wodą, krążące nam nad głowami morskie ptaki, zimne tchnienie lodowca na horyzoncie, ciepło oddechu małych, pięknych koników, które w przeciwieństwie do wszędobylskich owiec, dają się łatwo pogłaskać…

Pierwsza praktyczna lekcja geologii może odbyć się na styku gigantycznych płyt kontynentalnych na półwyspie Reykjanes

To wszystko w magiczny sposób wskakuje na swoje miejsce. I my też czujemy się cząstką tej natury, co daje nam poczucie przynależności i – w konsekwencji – spokój. Dzieci oczywiście tego tak nie nazwą, ale czują to jeszcze silniej niż my, dorośli. Dlatego nigdy nie widziałem dziecka, które wędrując islandzkimi bezdrożami, nudziłoby się choćby minutę.

Po drugie – kultura

Wili przemierza tęczową ulicę w Seyðisfjordur, jednym z najpiękniej położonych islandzkich miasteczek

Przepraszam za ten szkolny podział, ale i tak darowałem sobie „wartości dionizyjskie i apollińskie”, więc nie jest źle. Kultura na Islandii? A cóż to za kultura na wyspie, która ma w popularnym odczuciu jedynie dwie atrakcje – lodowce i wulkany? No właśnie… Ach, byłoby wspaniale, gdyby Polska miała tak świetnie udokumentowane i opisane początki swojego istnienia, jak Islandia. Skandynawscy Ludzie Północy, emigrując od IX wieku na Islandię, wzięli ze sobą cały bagaż kulturowy, a na wyspie rozwinęli sztukę dziejopisania tak, że to właśnie średniowiecznym historykom mieszkającym na Islandii zawdzięczamy szczegółowy opis niuansów pogańskich nordyckich religii i historycznych faktów zebranych w kilkadziesiąt sążnistych sag.

Równina Thingvellir na Islandii, miejsce niezwykłe
Kolebka nowożytnej demokracji, czy miejsce, w którym natura i kultura ukazują swą pełną moc? To właśnie Równina Thingvellir

Podczas tygodniowego objazdu wyspy natykamy się wielokrotnie na miejsca naznaczone historią. Jest okazja opowiedzieć o Wikingach, pierwszym podboju Ameryki na przełomie millenniów, trudnych początkach demokracji, niezmiennej ludzkiej naturze i przyjdzie zmierzyć się z pytaniami dotyczącymi sposobów ułożenia sobie życia w małej społeczności, targanej różnymi ambicjami i osobistymi animozjami. Emanacją tych opowieści w wersji dziecięcej, są legendy o dobrych i złych elfach, złych i bardzo złych trollach, czy dzielnych, a czasem podstępnie przebiegłych gospodarzach, którzy na tej surowej ziemi próbowali żyć. Przemierzanie tej bajkowej krainy i oglądanie na własne oczy miejsc, o których usłyszeliśmy opowieści i poznaliśmy legendy to dla dzieciaków niesamowita frajda. 

Po trzecie – zabawa

Trampoliny w Blonduos, na Islandię z dzieckiem warto się zatrzymać na podskoki
Na całej Islandii znajdziemy darmowe trampoliny, na których można się wyskakać po kilku godzinach jazdy i zwiedzania

Nie ma Disneylandu, nie ma Legolandu, ale też nie jest tak, że na Islandię z dzieckiem pojedziemy po to jedynie, by na czarnych kamienistych plażach układać kopczyki z otoczaków. Publiczna przestrzeń w islandzkich miasteczkach i siołach, jest zapełniona infrastrukturą przeznaczoną dla dzieci i młodzieży. Nasze ulubione trampoliny są najlepszym, choć nie jedynym dowodem. Dmuchany zamek wielkości Wawelu stoi w Reykjaviku przy Perlanie (Perlan to ozdobione kopułą zbiorniki na gorącą wodę). Ale równie fajne są ogromne trampoliny, które znajdziemy prawie wszędzie. Oprócz tego są jeszcze zwykłe, ale dobrze wyposażone place zabaw, najczęściej w pobliżu szkół i budynków magistrackich. Islandzkie muzea mają też sporą ofertę dla dzieciaków. W Muzeum Narodowym można się przebrać za Wikinga i pomachać żelaznym mieczem. A w Muzeum Zorzy Polarnej – założyć specjalne okulary i obserwować spektakl wielokolorowej aurory borealis. Nuda? Nasz czterolatek nie dawał się z tego muzeum wygonić.

Piękny basen w Hofsos
Baseny na Islandii są po pierwsze – ciepłe, po drugie – wspaniale położone, a po trzecie – dla dzieci darmowe lub bardzo, bardzo tanie

Oddzielną książkę można byłoby napisać o islandzkich basenach i dzikich kąpieliskach. Gorące źródła są rozrzucone po całej wyspie, a dzieciaki do 14-go roku życia wchodzą do nich najczęściej za darmo. Nawet w takich drogich ekskluzywnych miejscach jak Blue Lagoon. I przy wejściu do wody zawsze znajdziemy pudło z dmuchanymi rękawkami dla maluchów.

Po czwarte – wspólnota

Sergiusz i Wili wędrują po wulkanie Esja
Na co dzień nie mamy czasu, by ze sobą pobyć, a wspólne wędrowanie po Islandii naprawdę zbliża rodziny

O ile jeszcze Reykjavik, czy Akureyri mają cień wielkomiejskiego sznytu – restauracje, bary i sklepy, to po wyjechaniu z miasta kończą się wymówki. A jak jeszcze wyłączymy telefony (zasięg i szybki internet jest – cholera – niemal wszędzie) to znajdziemy się sami ze sobą. Będziemy razem podziwiać nurkujące w przybrzeżnych falach maskonury. Będziemy razem moknąć podchodząc do gigantycznych wodospadów. Będziemy razem krztusić się wdychając siarkowe wyziewy z fumaroli na wulkanach. Będziemy razem krzywić się kosztując hákarla – zgniłego rekina podawanego na Islandii jako przekąska. Będziemy razem wzruszać się obserwując wynurzające się z odmętów oceanu wieloryby. Będziemy razem przemykać na bosaka po zimnych kamieniach, byle szybciej dopaść gorącej rzeki w sercu Gór Błękitnych. Będziemy razem wdychać zapach drewna w maleńkich kościółkach i woń ciepłej ziemi wylegując się na pokrytych łubinem halach. I może nawet w pewnym momencie odkryjemy, że naprawdę lubimy być razem, bo to, że jesteśmy rodziną o niczym przecież jeszcze nie świadczy. Każdy zna rodziny, które razem być ze sobą nie lubią. Ale Islandia naprawdę zbliża ludzi. I dlatego warto pojechać na Islandię z dzieckiem. Póki nie jest jeszcze za późno…

Wili zdobywa krater Grabrok
Wędrówki po islandzkich szlakach to nie tylko wspinaczka po lodowcu. Czasem spacer na pobliski krater jest prawdziwym wyzwaniem

Jeśli wciąż zastanawiasz się czy to dobry pomysł, by pojechać na Islandię z dzieckiem, przygotowaliśmy 10 rzeczy, które koniecznie musicie razem zobaczyć i wszyscy będą zadowoleni. Link do tekstu jest TUTAJ

Related Articles

Leave a Comment